wtorek, 3 maja 2016

ROZDZIAŁ I

Minął tylko jeden dzień od kiedy dowiedziałam się że czeka mnie przeprowadzka. Chodzę dziś z głową w chmurach. Szczęście że do szkoły dopiero jutro, gdyż nie potrafię się dziś na niczym skupić. Masakra. Dodatkowo na dworze jest pochmurno i ciągle pada. Nagle słyszę dzwonek do drzwi. Rodzice są u znajomych i mają wrócić dopiero za jakiś czas, więc kto to może być? Schodzę szybko na dół i biegnę do drzwi.
-Kto tam?-Spytałam.
Odpowiedziała mi cisza. Czyli nikt nie odpowiada. Z ciekawości spojrzałam przez wizjer. Nikogo nie ma, a przy drzwiach jest jakieś pudło. Otwieram drzwi i rozglądam się na boki. Wokół nie ma nikogo, a przynajmniej ja w tę ulewę nie mogę nikogo dostrzec. Wzruszyłam ramionami i schyliłam się po pudło. Poniosłam je do góry, jest dosyć ciężkie. Wniosłam je do domu i położyłam. zamknęłam drzwi i zakluczyłam. Spojrzałam na kartonowe pudło. Było w nim kilkanaście otworów. Wzięłam paczkę i zaniosłam do pokoje. Rodzice byliby temu przeciwni, ale...teraz nie ma ich w domu. Zamknęłam się w pokoju z paczką. Nagle coś w środku się poruszyło. Moja ciekawość sięgnęła zenitu. Zjadała mnie od środka. Co to może być? Podeszłam bliżej i usiadłam przed pudełkiem. Nogi skrzyżowałam w tzw. siadzie krzyżnym. Powoli uchyliłam wieko. W środku był biały jak śnieg szczeniak i czarny jak noc kot. Pomiędzy nimi było małe pudełko i księga. Nie wiedziałam co mam w tej chwili zrobić. Wtedy zwierzaki się obudziły i wlepiły we mnie wzrok. Nie wiem kto bał się bardziej, ja czy kot z psem. Po chwili zwierzęta wyszły z pudła i rozejrzały się wokół. Na ich szyjach były obroże. Każdy miał połówkę tego drugiego. Prawie identyczne. dopasowane do siebie. Przeurocze.
-Cześć.-Uśmiechnęłam się do zwierząt.
szczeniak w odpowiedzi zamerdał ogonkiem, a kotek zamruczał. Pozostało jedno pytanie. Co to za księga i pudełko. Z większego pudełka wyciągnęłam (jak się okazało) szklaną szkatułkę. W środku coś migotało. Już, już chciałam ją otworzyć, gdy nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Pal licho, to pewnie rodzice. Zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi. Na progu rzeczywiście stali rodzice. Weszli do środka i ściągneli mokre obuwie oraz płaszcze.
-Cześć mamo, cześć tato. Jak było u znajomych?-Spytałam.
-Znakomicie.-Uśmiechnęła się mama.
Tata tylko przytaknął i zaczął swoją standardową kwestię:
-Czy był ktoś pod naszą nieobecność?
-Tak.-Odpowiedziałam.
-Kto taki?-Zaciekawiła się mama.
-Sama nie wiem. Znalazłam na progu tylko paczkę adresowaną do mnie, a nadawca się nie podpisał.-Powiedziałam.
-Pokażesz co dostałaś?-Spytała mama.
-Pewnie że tak. Zaczekajcie chwilę.-Rzuciłam.
Odwróciłam się i wbiegłam po schodach na górę. Weszłam do mojego pokoju. Wzięłam na ręce zwierzątka. Spojrzałam na szkatułkę i księgę. Szybko włożyłam, te dwie rzeczy, do szafki w biurku. Powoli zeszłam na dół ze zwierzętami. Rodzice patrzyli na nich zdziwieni.
-Ten czarny to kocur, nazywa się Morte. Ta biała to natomiast sunia o imieniu Star.-Powiedziałam.-Mogą zostać?
Spojrzałam błagalnie na rodziców.
-Niech zostaną, ale jutro masz im kupić coś do jedzenia. Wyposażenie dokupisz w nowym domu.-Powiedział mój ojciec.
-Jesteście super!-Powiedziałam.
Uśmiechnęłam się. Pierwszy raz poczułam smutek i radość w tym samym czasie. Z jednej strony dostanę nowych przyjaciół, o których zawsze marzyłam. Z drugiej natomiast myśl o przeprowadzce i "stracie" przyjaciół. Wysiliłam się na uśmiech.
-Idę już spać.-Stwierdziłam.
-Dobranoc.-Powiedzieli rodzice.
-Dobranoc.-Powiedziałam.
Wzięłam Morte oraz Star i poszłam na górę. Zwierzakom rozłożyłam koc na podłodze, a sama położyłam się na łóżku. Po chwili poczułam straszne zmęczenie i w mgnieniu oka usnęłam...

***
No, to tyle. Do następnego rozdziału! ;)